piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 3 - Narada

Z perspektywy Belli:

- Co się stało? - zapytałam
- Musimy porozmawiać - odpowiedział mi Emmet
Podeszliśmy kawałek do przewróconego pnia pewnej brzozy. Ja i Rose usiadłyśmy na ziemi, natomiast chłopaki na pniu. Nastała krępująca cisza. Zaczęłam się zastanawiać o co w tym wszystkim może chodzić. I jak ja do cholery jasnej wyrzuciłam Alice z terenu mojego domu? Nie no to jest jakieś pokręcone. Co jeszcze? Może nagle zacznę zionąć ogniem? Albo wezmę z ziemi jakiś patyk i zamienię go w jakiś kij mocy? Zaśmiałam się ledwo słyszalnie ale i tak wiedziałam że przynajmniej ktoś to usłyszy. Okej, opanuj się Isa, bo ci serio zaczyna odbijać. Wsłuchałam się w dźwięki, które mnie otaczały. Śpiew ptaków, wiewiórka skacząca po drzewach, uciekająca przed pumą łania. Porozmyślałabym tak dłużej ale przerwał mi głos Jaspera:
- Bello, mam dla ciebie dość szokującą wiadomość. Gdy ją usłyszałem omal nie chciałem się rozczłonkować - spojrzał się na mnie i już chciał kontynuować ale mu przerwałam.
- Tak. Wiem o co chodzi. - moje oczy stały się wielkie jak spodki - Edward zdradził mnie z Alice. Wiem, bo była tu zaledwie 25 minut temu i zdążyła nas o tym powiadomić.
Dostrzegłam zdziwione miny Emmeta i Jaspera. Oni nic nie wiedzieli. Nie było ich przy tej sytuacji. 
- A-a-ale jak? - zapytał Em.
- Normalnie. Czekała już tu na nas i nam powiedziała. - odpowiedziała mu Rosalie.
Reszty rozmowy nie słyszałam bo znów pogrążyłam się w myślach dotyczących zaistniałej sytuacji. Może znowu przypadkiem skopiowałam jakiś dar? Nie wydaje mi się. Przecież w okolicy nie było żadnego wampira, a ja nie znam żadnego z takim darem. Muszę się zapytać Nathalie lub Vladimira. Oni na pewno będą wiedzieć. I jakże po raz kolejny ktoś mi przerwał. Tym razem był to Emmet:
- Ej, Bella mówię do ciebie.
- Mógłbyś powtórzyć - uśmiechnęłam się słodko a chłopak tylko uderzył ręką w czoło.
- Zadałem pytanie: Co teraz robimy? 
Aha. To ja już chyba wiem. Postanowiłam to już wcześniej. 
- Ja chcę wyjechać. Na dłuższy czas. Prawdopodobne jest to że nie wrócę do Forks przez co najmniej 3 dekady. Ustalę to jeszcze z rodziną. Albo pojedziemy razem, albo ja pojadę sama. 
Rosalie spojrzałą się na mnie a jej wzrok mówił: "Błagam, nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie tutaj". Mimowolnie się uśmiechnęłam. 
- Jeśli chcecie jechać ze mną - kontynuowałam - to nie zabraniam. 
Cała trójka jak na zawołanie podnieśli się ze swoich miejsc i krzyknęła:
- Jedziemy!

                                                                  ***
Już od pół godziny ślęczę nad walizkami i próbuję upchnąć do nich jak najwięcej rzeczy. Spakowałam dopiero połowę mojego pokoju a została mi jeszcze garderoba i łazienka. Co do mojej rodziny. Od razu udało ich się namówić. James powiedział nawet że Forks mu się podoba i chętnie pojedzie. Podobnie było z resztą rodziny. Dlatego teraz każdy poszedł do swojego pokoju i zaczął się pakować. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi mojej "komnaty". 
- Proszę - mruknęłam.
Drzwi uchyliły się i ukazała się w nich Rosalie.
- Zastanawiam się czy mogę pomóc - zapytała niepewnie dziewczyna
- Oczywiście Rose. Normalnie z nieba mi spadłaś. 
Wampirzyca uśmiechnęła się i zajęła się pakowaniem mojej garderoby. Razem zajęło nam to jakieś 5 godzin. 
- To co. Teraz idziemy pakować ciebie? - blondynka skinęła głową. 
Wyskoczyłyśmy przez okno i puściłyśmy się biegiem w stronę rezydencji rodziny Cullen. Wbiegłyśmy przez drzwi wejściowe mijając po drodze Esme i Carlisle. A na kanapie w salonie dostrzegłyśmy Emmeta z Jasperem. Rose odezwała się pierwsza:
- A wy co? Już gotowi? - obydwoje podskoczyli jak oparzeni na dźwięk głosu wampirzycy. 
- Tak. Czekamy tylko na was. - odpowiedział jej Em.
Wzruszyłam ramionami i weszłam na górę. Zaraz za mną wbiegła Rosalie. Pakowanie dziewczyny zajęło nam 3h ponieważ była ona już trochę spakowana i miała mniej rzeczy ode mnie. Schodząc na dół zgarnęłyśmy chłopaków i razem podeszliśmy do rodziców tej trójki. 
- Carlisle, Esme - zaczęłam - postanowiliśmy że chcemy wyjechać. Jedziemy do Włoch. Do Volterry. Ale mam prośbę. Chciałabym abyście nie mówili nic Edwardowi i Alice. 
- Naprawdę smutno mi że chcecie wyjechać, ale szanuję waszą decyzję. I oczywiście, nic im nie powiemy. Tylko przyrzeknijcie że będziemy się odwiedzać. - Esme odpowiedziała smutnym głosem
Emmet pokiwał głową i wyszeptał słowo "dziękuję". Chwyciliśmy walizki (w liczbie 24) i wróciliśmy do mojego domu. Tam czekała już na nas Nathalie. 
- Spakowani? - zapytała.
- Oczywiście - rzuciłam. 
Czas zacząć nowe życie. Nowe życie z dala od wspomnień. Nowe życie w Volterze. 
___
Osobiście z rozdziału zadowolona nie jestem ale cóż. Mam nadzieję że chociaż coś się spodobało. Miłego wieczoru,
Arame Isolation

3 komentarze:

  1. Woow jak dla mnie bomba! Jestem wielką fanką Zmierzchu :) Obserwuję i będę wpadać częściej
    cosska-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam na tego bloga przypadkiem, byłam na innym blogu i zobaczyłam, link: Bella & Jasper. Byłam fanką zmierzchu przez jakiś czas, teraz jednak wolę czytać ff, najlepsze są z chomikuj- jeśli mogę polecić :).
    Przeczytałam ten i poprzedni rozdział z czystej ciekawości i pozwól, że skomentuje to wszystko w jednym komentarzu.
    Myślę, że nie najlepszym rozwiązaniem jest pisanie jednego rozdziału z wielu perspektyw, ponieważ wszyscy mają wtedy podobne myślenie. Najlepiej skup się na jednej postaci.
    Emocje- trochę mi ich zabrakło, bo w końcu zdrada.
    Myślę, że wybrałaś sobie trochę za poważną tematykę, bo widzę, że ciężko ci jest to wszystko tak opisać.
    Tytuły rozdziałów mogłyby być lepsze.

    Eh czepiam się tylko, ale mam nadzieję, że kolejne rozdziały będę już tylko lepsze :). Tematyka nie jest do końca moja, bo wolę ludzkie ff, ale jednak ten zamierzam czytać, bo zapowiada się w miarę fajnie :).
    Rozdział 2 wydał mi się zabawniejszy, "bo ona ma większy bagażnik" mnie rozwaliło, to było takie w ich stylu, może bardziej pasowałoby do Alice, ale cieszę się, że pozostawiłaś choć kogoś zakupoholiczką :))).
    Trochę wydało mi się to dziecinne "Bo Edward całował się z Alice" , takie jak dla dzieci te "bo".
    A jednak mi się podoba i fajnie to brzmi, gdy oni są tacy dziecinni, po prostu jak dzieci.
    Nie mogę się doczekać czemu Edward był taki złośliwy i myślę, że nie był taki sam z siebie, a może się mylę, nie wiem. Zostawiłaś mnie w niepewności- a to duży plus dla ciebie.
    Obserwuję i czekam na więcej,

    Red apple
    (zapraszam cię też serdecznie do mnie)

    http://study-can-be-sexy.blogspot.com/
    http://letters-to-venus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ;)
    pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz xkroljulianx

    OdpowiedzUsuń