Z perspektywy Belli:
- Co się stało? - zapytałam
- Musimy porozmawiać - odpowiedział mi Emmet
Podeszliśmy kawałek do przewróconego pnia pewnej brzozy. Ja i Rose usiadłyśmy na ziemi, natomiast chłopaki na pniu. Nastała krępująca cisza. Zaczęłam się zastanawiać o co w tym wszystkim może chodzić. I jak ja do cholery jasnej wyrzuciłam Alice z terenu mojego domu? Nie no to jest jakieś pokręcone. Co jeszcze? Może nagle zacznę zionąć ogniem? Albo wezmę z ziemi jakiś patyk i zamienię go w jakiś kij mocy? Zaśmiałam się ledwo słyszalnie ale i tak wiedziałam że przynajmniej ktoś to usłyszy. Okej, opanuj się Isa, bo ci serio zaczyna odbijać. Wsłuchałam się w dźwięki, które mnie otaczały. Śpiew ptaków, wiewiórka skacząca po drzewach, uciekająca przed pumą łania. Porozmyślałabym tak dłużej ale przerwał mi głos Jaspera:
- Bello, mam dla ciebie dość szokującą wiadomość. Gdy ją usłyszałem omal nie chciałem się rozczłonkować - spojrzał się na mnie i już chciał kontynuować ale mu przerwałam.
- Tak. Wiem o co chodzi. - moje oczy stały się wielkie jak spodki - Edward zdradził mnie z Alice. Wiem, bo była tu zaledwie 25 minut temu i zdążyła nas o tym powiadomić.
Dostrzegłam zdziwione miny Emmeta i Jaspera. Oni nic nie wiedzieli. Nie było ich przy tej sytuacji.
- A-a-ale jak? - zapytał Em.
- Normalnie. Czekała już tu na nas i nam powiedziała. - odpowiedziała mu Rosalie.
Reszty rozmowy nie słyszałam bo znów pogrążyłam się w myślach dotyczących zaistniałej sytuacji. Może znowu przypadkiem skopiowałam jakiś dar? Nie wydaje mi się. Przecież w okolicy nie było żadnego wampira, a ja nie znam żadnego z takim darem. Muszę się zapytać Nathalie lub Vladimira. Oni na pewno będą wiedzieć. I jakże po raz kolejny ktoś mi przerwał. Tym razem był to Emmet:
- Ej, Bella mówię do ciebie.
- Mógłbyś powtórzyć - uśmiechnęłam się słodko a chłopak tylko uderzył ręką w czoło.
- Zadałem pytanie: Co teraz robimy?
Aha. To ja już chyba wiem. Postanowiłam to już wcześniej.
- Ja chcę wyjechać. Na dłuższy czas. Prawdopodobne jest to że nie wrócę do Forks przez co najmniej 3 dekady. Ustalę to jeszcze z rodziną. Albo pojedziemy razem, albo ja pojadę sama.
Rosalie spojrzałą się na mnie a jej wzrok mówił: "Błagam, nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie tutaj". Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jeśli chcecie jechać ze mną - kontynuowałam - to nie zabraniam.
Cała trójka jak na zawołanie podnieśli się ze swoich miejsc i krzyknęła:
- Jedziemy!
***
Już od pół godziny ślęczę nad walizkami i próbuję upchnąć do nich jak najwięcej rzeczy. Spakowałam dopiero połowę mojego pokoju a została mi jeszcze garderoba i łazienka. Co do mojej rodziny. Od razu udało ich się namówić. James powiedział nawet że Forks mu się podoba i chętnie pojedzie. Podobnie było z resztą rodziny. Dlatego teraz każdy poszedł do swojego pokoju i zaczął się pakować. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi mojej "komnaty".
- Proszę - mruknęłam.
Drzwi uchyliły się i ukazała się w nich Rosalie.
- Zastanawiam się czy mogę pomóc - zapytała niepewnie dziewczyna
- Oczywiście Rose. Normalnie z nieba mi spadłaś.
Wampirzyca uśmiechnęła się i zajęła się pakowaniem mojej garderoby. Razem zajęło nam to jakieś 5 godzin.
- To co. Teraz idziemy pakować ciebie? - blondynka skinęła głową.
Wyskoczyłyśmy przez okno i puściłyśmy się biegiem w stronę rezydencji rodziny Cullen. Wbiegłyśmy przez drzwi wejściowe mijając po drodze Esme i Carlisle. A na kanapie w salonie dostrzegłyśmy Emmeta z Jasperem. Rose odezwała się pierwsza:
- A wy co? Już gotowi? - obydwoje podskoczyli jak oparzeni na dźwięk głosu wampirzycy.
- Tak. Czekamy tylko na was. - odpowiedział jej Em.
Wzruszyłam ramionami i weszłam na górę. Zaraz za mną wbiegła Rosalie. Pakowanie dziewczyny zajęło nam 3h ponieważ była ona już trochę spakowana i miała mniej rzeczy ode mnie. Schodząc na dół zgarnęłyśmy chłopaków i razem podeszliśmy do rodziców tej trójki.
- Carlisle, Esme - zaczęłam - postanowiliśmy że chcemy wyjechać. Jedziemy do Włoch. Do Volterry. Ale mam prośbę. Chciałabym abyście nie mówili nic Edwardowi i Alice.
- Naprawdę smutno mi że chcecie wyjechać, ale szanuję waszą decyzję. I oczywiście, nic im nie powiemy. Tylko przyrzeknijcie że będziemy się odwiedzać. - Esme odpowiedziała smutnym głosem
Emmet pokiwał głową i wyszeptał słowo "dziękuję". Chwyciliśmy walizki (w liczbie 24) i wróciliśmy do mojego domu. Tam czekała już na nas Nathalie.
- Spakowani? - zapytała.
- Oczywiście - rzuciłam.
Czas zacząć nowe życie. Nowe życie z dala od wspomnień. Nowe życie w Volterze.
___
Osobiście z rozdziału zadowolona nie jestem ale cóż. Mam nadzieję że chociaż coś się spodobało. Miłego wieczoru,
Arame Isolation